W 1991 roku, kaszubski przedsiębiorca z branży transportowej – Roman Walder dostał propozycje rozpoczęcia nowej działalności jako sprzedawca i serwisant samochodów marki Toyota. Początki kapitalizmu we wczesnych latach 90-tych otworzyły nowe perspektywy ale niosły też za sobą duże ryzyko. Mimo to, podjął się tego. Dzisiaj jest jednym z największych dealerów marki Toyota w Polsce z dwoma dużymi salonami sprzedaży. W portfolio posiada także prestiżowy odłam Toyoty czyli markę Lexus.
Jak początki swojego biznesu opisuje jego właściciel?
W Gdańsku poznałem kolegę, który nazywał się Andrzej Kubiciel. Pewnego dnia zapytał się mnie, czy chcielibyśmy sprzedawać nowe samochody Toyoty. Początkowo się wahałem i przekazałem odpowiedź odmowną. Nie widziałem tego w szerszej perspektywie – po prostu się na tym nie znałem. Po upływie dwóch, trzech tygodni poświęconych na rozważania – zmieniłem zdanie i postanowiłem zaryzykować. Podjąłem decyzję. Wyraziłem chęć sprzedaży samochodów nowych, serwisowania i ich napraw.
Ta decyzja niosła ze sobą podjęcie poważnych działań. Prowadziłem działalność związaną z transportem samochodami ciężarowymi. To była przepaść – różnica pomiędzy samochodami ciężarowymi, a nowymi osobowymi. Wiązało się to z przygotowaniem odpowiedniego placu pod budowę nowego obiektu.
Spółka powstała w lutym 1991 roku. Pierwsza umowa została zawarta dn. 20 marca 1991 (oficjalne rozpoczęcie działalności spółki), natomiast pierwszą umowę dealerską z Toyotą Motor Poland firma podpisała 16 września 1991 roku. To jest data, która jest początkiem sprzedaży samochodów marki Toyota przez firmę Romana Waldera. Pierwsza umowa dealerska została zapisana na zaledwie trzech stronach maszynopisu, a na jej kartach widniał podpis pierwszego prezydenta Toyoty. To był początek powstania firmy.
Pierwszy samochód został sprzedany ok. 20 września 1991 r. – kupił go były burmistrz Władysławowa pan Mizik – w kolejnych latach kupił w naszej firmie jeszcze trzy auta – wspomina właściciel.
Pamiętam, jak duże wrażenie na klientach zrobił obiekt w środku pola, do którego prowadził dojazd o długości ok. 300 metrów. Obraz, który na stałe zapisał się w mojej pamięci, to widok 180 samochodów, które dojechały do naszej firmy i stały na polu w równych rzędach. Sąsiedzi patrzyli zdziwieni i pytali, skąd się wzięło tak dużo samochodów. Dopiero później dowiedzieli się o powstającym w środku pola pierwszym salonie Toyoty.
Roman Walder

Nowoczesne samochody w środku prawdziwej wsi. Kiedy przyjeżdżali ludzi z miasta, to było dla nich wielką atrakcją – na co dzień nie widzą takich rzeczy. Biegających kurcząt, koni za płotem. Kiedy pytaliśmy klientów, czy chcieliby napić się kawy podczas oczekiwania na samochód, to prawie zawsze odmawiali. Woleli wyjść na dwór i przebywać na łonie natury ciesząc oczy pięknymi wiejskimi krajobrazami.
Pewnego dnia Japończycy z Toyoty przyjechali na jakąś wizytę. Owszem – rozmawiali, pili kawę, oglądali salon, ale cały czas uciekali wzrokiem na zewnątrz. Biegające wokół salonu zwierzęta, wiejska zabudowa, pola – to była dla nich nowość. Zabawna scena – japońscy biznesmeni w garniturach na tle kaszubskiej wsi. Ale byli zadowoleni i pod wielkim wrażeniem!
Krystyna Dudzińska

Diana Giedrys, najdłużej pracujący w firmie handlowiec opowiada o pierwszych transakcjach zawartych w salonie w Chwaszczynie:
Klient zamówił nowy samochód – wybrał granatowy kolor. Dziwnym przypadkiem pomyliłam kolory przy zamówieniu i zamówiłam kolor… srebrny. Byłam przekonana, że dokładnie taki kolor zażyczył sobie klient. Kiedy przyjechał odebrać auto, zdziwienie, które malowało się na jego twarzy, pamiętam do dziś. „A to nie miał być przypadkiem granatowy kolor?” – zapytał. Miał… Na szczęście klient zakochał się w srebrze i do dziś zamawiam dla niego samochody tylko w tym kolorze.
Kolejny nabywca przyjechał obejrzeć Land Criusera przed odbiorem. Zabrał dokumenty i pomaszerowaliśmy obejrzeć samochód, który został zaparkowany za salonem – w bliskim sąsiedztwie pola, na którym wesoło pasły się konie. Otworzyliśmy maskę. Powiał delikatny wietrzyk… Klient głęboko wciągnął nozdrzami powietrze i rzekł ze śmiechem: „No! Czuć te konie!”.
https://www.youtube.com/watch?v=be060UZZ0UA
Początkowo firma Romana Waldera zatrudniała 7 osób. Dzisiaj we wszystkich salonach należących do niego pracuje blisko 150 pracowników.
Przez te wszystkie lata moją wartością podstawową są pracownicy – to dzięki nim rozwija się firma. To wartość najważniejsza. Na każdym spotkaniu mówiłem, że bez czynnika pracowniczego, niestety ta firma by nie funkcjonowała. To ludzie tworzą zespół, to zespół tworzy firmę. Od 7 osób do blisko 150 – wielka różnica. Rozwój napędzały tylko trzy modele: Corolla, Carina i Camry – dzisiaj mamy tych samochodów tak dużo, że jakbym zaczął wymieniać, to bym się pogubił!
Ciężkie chwile?
Pierwsza ciężka chwila, to okres końca roku 1997 i początek 1998, kiedy zamówiłem ponad 40 sztuk Corolli. Myślałem, że bardzo szybko je sprzedam. Jak bardzo się myliłem… To trwało i trwało. Miałem problem z płatnościami do Toyoty Motor Poland. To był dla mnie sygnał ostrzegawczy, ale przeszedłem to, dzięki wsparciu centrali i rozłożeniu płatności. Udało się. To była nauczka, z której wyciągnąłem wnioski na przyszłość.
Sama rozbudowa firmy to przyjemność. Kiedy powstaje coś nowego, to człowiek się cieszy. Dużym sukcesem była budowa stacji w Rumi. Był to naprawdę dobry krok – zabezpieczyłem tamte tereny pod względem sprzedaży samochodów nowych marki Toyota – dzisiaj zbieramy tego owoce.

W 2003 roku firma oddała do użytku największy i najnowocześniejszy warsztat blacharsko-lakierniczy na Pomorzu. Sprzedaż Toyoty stale rosła, podobnie jak wymogi rynku i klientów. Aby sprostać potrzebom i zdobyć nowych klientów w 2004 roku otwarty został największy wówczas, zaprojektowany z filozofią Feng-Shui salon Toyoty w Polsce północnej, nazywany potocznie TOYOTA RUMIA. Klika lat później w 2010 roku zmian doczekała się także główna siedziba. W lipcu firma Toyota Walder przeniosła się do nowej stacji Toyoty w Chwaszczynie.

Nie zawsze było kolorowo. Nie zawsze biliśmy rekordy. Przyszedł kryzys światowy – było ciężej, ale my w tym kryzysie rozpoczęliśmy odważną inwestycję – budowę nowej stacji w Chwaszczynie. Obecnie jesteśmy na bardzo wysokiej pozycji – cały czas zwiększamy udział w rynku pod względem sprzedaży. Ale wciąż mamy wiele do zrobienia… Przed nami kolejne wyzwania, m.in. budowa trzeciej stacji dealerskiej w Trójmieście – Lexusa.
Mariusz Kubiak, Dyrektor Zarządzający Toyota Walder
