Waży zaledwie 895 kilogramów. Ma centralnie umieszczony silnik o pojemności 1.75 litra i mocy 240 koni mechanicznych, a głęboki oddech bierze dzięki turbosprężarce. Biegi zmienia poprzez 6-stopniową automatyczną skrzynię TCT z podwójnym, suchym sprzęgłem. Moc przenosi oczywiście na tylne koła. Jak feniks z popiołów, Alfa Romeo dzięki temu modelowi wraca do gry w segemencie sportowych samochodów. I to w wyjątkowym stylu – stylu 4C.
Porównać można ją właściwie tylko z Lotusem. Pod względem osiągów dorównuje Porsche, BMW M i Mercedesom AMG. Pierwszą setkę osiąga w 4.5 sekundy, prędkość maksymalna wynosi 258 km/h. Ale to tylko liczby. Alfę Romeo 4C trzeba spróbować. Jest jak tort, którego tylko posmakowanie pozwala go docenić.
Jeżeli zada się inteligentne pytanie o stosunek mocy do masy, okazuje się, że 4C to już niemal superliga samochodów. A każdy kto choć raz miał okazję jeździć mocnym, „wybebeszonym” samochodem wie jak wiele dla prowadzenia znaczy masa.
W 4C osiągnięto pod tym względem niemal wszystko, co było możliwe. Nadwozie wykonane jest z aluminium, a szkielet monocoque z włókna węglowego. Drzwi pozbawione są tradycyjnych uchwytów, a zamiast nich mamy skórzany pasek. Silnik także przeszedł kurację odchudzającą. Jego blok wykonany jest z aluminium. Siadając w kabinie czuć głuchy stukot butów o podłogę. Jest cienka, a pod nią praktycznie nic nie ma.
Pozycja za kierownicą jest niewiarygodnie niska, znana jedynie właścicielom Lamborghini. Mimo to w kabinie jest stosunkowo przestronnie. Przed kierowcą, zamiast tradycyjnych zegarów, znajduje się ekran TFT, który w zależności od trybu jazdy zmienia swój styl wyświetlania.
W Polsce w tym roku sprzedano tylko 1 sztukę, w ubiegłym 5. Aktualnie czas oczekiwania na ten model to od 15 do 18 miesięcy – mówi Paweł Kozłowski, kierownik salonu Alfa Romeo w Gdyni.
Celem stworzenia tego samochodu było zaspokojenie oczekiwań prawdziwych entuzjastów motoryzacji. Piękna i awangardowa stylistyka przeplata się tu z technologią, która jest kompromisem między tym co dopuszczalne na publicznych drogach i tym co najbardziej pożądane na torze wyścigowym.
To samochód wyjątkowy. Raczej dla kolekcjonera, który świadomy jest swoich potrzeb i zdaje sobie sprawę z jego (przyszłej) wartości. Dostępny jest również w otwartej wersji nadwozia, zwanej Spider.
Marka Alfa Romeo po mału zaczyna przeżywać swój renesans. Najpierw supersportowe 8C, potem Giulietta, teraz 4C, a wkrótce Giulia. Modele te wzbogacają ofertę tego producenta i sprawiają, że słynne opinie, między innymi Henry’ego Forda – który deklarował, że zawsze zdejmował nakrycie głowy, kiedy mijał Alfę Romeo oraz Jeremy’ego Clarksona, który twierdził, że ktoś kto nigdy nie posiadał Alfy nic nie wie o motoryzacji, znów nabierają sensu i uzasadnienia.
Egzemplarz prezentowany na zdjęciach eksponowany jest w salonie Alfa Romeo firmy Auto-Mobil w Gdyni. Dostępny w cenie 265 000 zł.