Detailing jest obecny w Polsce nie od wczoraj i można śmiało powiedzieć, że zapisał się już wyraźnie w świadomości ludzi. Dziś wielu klientów dostrzega różnicę między zwykłym myciem a odpowiednim, świadomym myciem oraz między polerką a dokładną korektą lakieru. Wytworzyło to zapotrzebowanie na tego typu usługi, na efekty nie trzeba było długo czekać. Powstały wyspecjalizowane studia detailingu, auto myjnie rozszerzyły swe usługi o detailing, mamy też detailerów działających w pojedynkę. Dziś klient pragnący by jego auto zostało należycie dopieszczone ma w czym wybierać. Jak jednak dokonać właściwego wyboru, który detailer będzie tym właściwym?
Zacznijmy od tego, że nie należy z góry skreślać jakiegokolwiek zakładu, czy człowieka trudniącego się detailingiem z definicji. Myjnia może mieć bogate doświadczenie, które zdobywała latami, kiedy to tak naprawdę przeprowadzała detailing nawet o tym nie wiedząc, bo pojęcie nie było jeszcze obecne. Pranie tapicerki było więc praniem tapicerki a polerka polerką, co nie zmienia faktu, że usługi te są wykonywane w tym miejscu z najwyższą jakością, kwestia tego jak to nazwać pozostaje więc tą mniej istotną. Osobiście znam myjnie, które od lat podchodziły do teoretycznie prostego mycia z należytym szacunkiem, by nie narobić szkód. Znam i takie, które popełniają rażące błędy nawet o tym nie wiedząc, bo mają taką, a nie inną metodykę pracy. Niezależnie zatem czy wybierzemy studio, pojedynczego detailera czy też wspomnianą wcześniej myjnię, kierujmy się jakością ich pracy. W tym biznesie wspaniale działa poczta pantoflowa, poza tym mamy internet, media społecznościowe i fora dyskusyjne. Warto też zamienić parę zdań z osobą z danej firmy by móc sprawdzić poziom jej kompetencji.
W związku z oczywistym faktem, że w Polsce szanujemy pieniądze nieco bardziej, niż w krajach rozwiniętych, szukamy permanentnie oszczędności, temat detailingu nie jest tu wyjątkiem. Klient chce nadal usługi najwyższej próby, ale w okazyjnej cenie. Są detailerzy, którzy odpowiadają na taką potrzebę psując usługę, gdyż nie da się nie stracić na jakości, gdy zeszło się z ceny o dobre 30-40%.
Oto kilka podstawowych błędów, które potrafią popełniać detailerzy, a z których klient nie będzie ostatecznie zadowolony.
Świadome pomijanie bądź skracanie etapów detailingu.
Daje to prostą i łatwą do skalkulowania oszczędność czasu i środków. Może to być nienależyte zabezpieczenie elementów karoserii przed korektą lakieru, pominięcie dekontaminacji, użycie tańszej, agresywnej i niebezpiecznej dla pojazdu chemii, pośpiech przy którymkolwiek z etapów – a to prosta recepta na błąd, uszkodzenie mienia klienta i słabszy od oczekiwanego efekt końcowy. Powiedzmy sobie jasno, może nic się nie wydarzy. Może klient się nie zorientuje. W detailingu „może” to za mało, gdyż jest to usługa Premium i nie ma tu miejsca na przypadek czy chaos. Nie chodzi tu o skrajności typu woskowanie stabilizatora woskiem za 3000pln, ale powiedzmy sobie jasno: pewne etapy i sposób podejścia do nich muszą być bezwzględnie zachowane.
Oszukana korekta lakieru.
Tutaj trick jest banalny. Każda pasta polerska posiada w swej strukturze wypełniacze, które podczas procesu korekty maszynowej potrafią wejść w rysy maskując je często do 100%. Po takiej korekcie wystarczy świadomie nie usuwać tychże wypełniaczy poprzez przetarcie polerowanej powierzchni specjalnym alkoholem. Prawdziwy detailer usunie tyle rys ile może w bezpieczny sposób, każdorazowo sprawdzając obszar korekty przecierając go pod intensywnym oświetleniem. Dopiero, gdy rezultat jest zadowalający, przechodzimy dalej. Chcąc iść na skróty niektórzy pozostawiają niewymyte wypełniacze, na które nakładają po prostu wosk. Taki rezultat ma trwałość zwykle do trzech myć, kiedy to wypełniacze opuszczą rysy i powierzchnia pokaże swoje prawdziwe oblicze. Oczywiście linią obrony detailera może być stwierdzenie, że klient zwyczajnie narobił sobie nowych rys (co przy dzisiejszych lakierach i generalnie ciągle małej delikatności amatorskiego mycia i osuszania jest bardzo prawdopodobne), ale tu warto zauważyć, że powierzchnia po dokładnej korekcie ze świeżymi ryskami, a powierzchnia praktycznie nie skorygowana, lecz jedynie „liźnięta” nie wygląda tak samo.
Stosowanie nieodpowiedniego sprzętu.
Nie każdy pędzelek czy szczotka musi koniecznie kosztować tysiąc złotych i być wykonana z włosia merynosów strzyżonych pod włos podczas pełni księżyca, ale jeśli wybierzemy tani produkt, co do którego bezpieczeństwa użycia nie mamy pewności, to narobienie szkód jest kwestią czasu. Ostre krawędzie ręczników, twarde włókna szmatek, ostre zakończenia głowni pędzla – to wszystko jest realnym zagrożeniem dla efektu i dla samochodu, za który przecież detailer w momencie wykonywania usługi odpowiada.
Pośpiech.
Wszyscy się dziś śpieszą. Klientom także spieszy się by odebrać gotowe auto jak najszybciej, co może tworzyć pewną presję. Detailer spieszyć się nie ma prawa, bo zawsze odbędzie się to kosztem precyzji, bezpieczeństwa i efektu. Zgadza się, że wytłumaczyć klientowi, że na pełen proces potrzeba powiedzmy czterech dni to niełatwe zadanie, ale jeszcze trudniejszym zadaniem będzie wyrobienie się z ta pracą w dwa dni z zachowaniem należytego efektu końcowego.
Obniżanie jakości dla lepszej ceny.
Klienci mają swoje sposoby perswazji i potrafią być skuteczni, detailer chcąc utrzymać klienta często godzi się na niższą cenę za dany pakiet usług, „bo konkurencja za tyle robi”. Nie wiemy już niestety co faktycznie owa konkurencja w tej kwocie zrobi i jaka jest jakość jej pracy, słyszymy to jedynie jako argument przetargowy. Jeśli detailer zgodzi się na spore zejście z ceny, to prawie na pewno tą stratę będzie chciał powetować sobie w jakości pracy. Zamiast trzystopniowej korekty wykona operację typu one-step, rysy przykryje wypełniaczem, sięgnie do trików opisanych wyżej. Problem polega na tym, że klient nadal oczekiwał pełnej usługi bez uszczerbku na jakości i istnieje ryzyko, że taka praca zostanie zdemaskowana a zszargana reputacja nigdy nie będzie warta jakichkolwiek zarobionych pieniędzy. Niestety, detailer powinien się cenić i mieć na to mocne argumenty w postaci portfolio. Powinien być w stanie wytłumaczyć klientowi jak podchodzi do pracy oraz że ani jedna, ani druga strona umowy nie powinny być zainteresowane taką ceną i związaną z nią usługą. Oczywiście istnieje zawsze argumentacja typu „chcesz rabatu, powiedz o ile gorszą usługę jesteś w stanie w zamian za ów rabat zaakceptować”, ale nie na tym polega detailing, który z natury jest pracą bezkompromisową.
Pogoń za efektem.
Okazuje się, że można przedobrzyć i w drugą stronę. Detailer chcąc usunąć każdą napotkaną rysę prowadzi korektę zbyt agresywnie, pozostawiając finalnie niezwykle cienką warstwę lakieru. Nie jest to w interesie klienta, gdyż pojazd będzie nadal używany, myty i być może poddawany kolejnym korektom. Dobra korekta to taka, która usuwa kilka mikronów a nie kilkadziesiąt. Nie jest sztuką zmatowić auto papierami wodnymi a potem przeprowadzić pełną korektę zostawiając lakier bez żadnej rezerwy grubości. Rzecz polega na tym, by tak dobrać arsenał polerski, by usunąć jak najwięcej rys a jednocześnie jak najmniej samego lakieru. Nie każda rysa pozwala na bezpieczne jej usunięcie, są natomiast sposoby, by nawet takie zarysowania stały się o wiele mniej widoczne. Czasami korekta nie jest w stanie usunąć wielu rys i świadomy detailer powinien klienta o takiej opcji poinformować. Nadal jednak pozostaje ogromne pole do popisu a przemiana auta z pewnością zrobi na kliencie wrażenie.
Doinformowanie.
Pierwszym i podstawowym pytaniem klienta jest zwykle „ile utrzyma się efekt”. Tutaj należy albo udzielić klientowi porad jak obchodzić się z autem w okresie od wizyty do wizyty by zminimalizować ryzyko szkód, albo zaproponować klientowi personalną i pełną opiekę nad jego autem z każdym myciem włącznie. Wypuszczenie klienta z informacją, że może wybrać sobie dowolną myjnię, z automatyczną włącznie, sprawi, że wróci na korektę bardzo szybko, ale wyrobi sobie zdanie na temat trwałości usługi i kompetencji ją wykonującego, która na pewno nie przysłuży się branży.
Z powyższego tekstu rysuje się obraz detailera jako osoby totalnie wyłączonej z tradycyjnego procesu pracy typu „szybko, szybko”. Detailer to osoba pracująca często powoli, ale zawsze metodycznie i precyzyjnie. Co ciekawe, na tle zagranicznych kolegów z branży, polscy detailerzy pracują szybciej, bez jakiegokolwiek uszczerbku na jakości. Detailer nie boi się wyzwań, ale nie bagatelizuje skali pracy, jaką ma do wykonania. Jest gotowy do długofalowej współpracy z klientem i prowadzenie go do celu, jakim jest świetnie zachowane i perfekcyjnie czyste auto. Polscy detailerzy to często artyści, chociaż oni sami się za nich nie uważają. Wybierając swojego detailera klient powinien mieć głębokie przekonanie, że treść zawarta w tym artykule nie stanowi dla niego żadnej nowości. W obecnej dobie samochody nie są już tworzone by trwać, lecz by się wyeksploatować i zrobić miejsce kolejnym. To samo tyczy się lakierów, dzisiejsze są miękkie aż do absurdu i reagują na najmniejszy docisk mikrofibry widocznymi w słońcu zarysowaniami. Dzisiejsze tapicerki skórzane są miękkie w dotyku ale niestety dużo łatwiej przyjmują brud, przecierają się i nie wybaczają braku regularnej konserwacji. Odpowiedzią na te wyzwania jest świadomy tej rzeczywistości detailer, wybierzmy go mądrze.
Grzegorz „Ciamach” Maciaszek