Historia podobno lubi się powtarzać. Wokół BMW krąży pewna plotka – mianowicie w 2001 roku, kiedy koncern pokazał nowe wcielenie Serii 7 oznaczone wewnętrznym kodem E65, podobno wzrosła sprzedaż poprzednika – E38. Stało się tak z powodu kontrowersyjny stylistyki jaką zaserwował flagowcowi z Monachium Chris Bangle. Teraz historia się powtarza w przypadku nowej Serii 5. Poprzeczka zawieszona jest jednak wyjątkowo wysoko, bo podobnie jak z E38, tak i z G30 trudno się równać!
Seria 5 to typowa limuzyna menedżerska. Jest elegancka, dostojna, reprezentacyjnie duża i wybitnie komfortowa. Generacja G30 dzielnie rywalizowała z konkurencją spod znaku Audi i Mercedesa stając się jednym z najlepszych wyborów w tej klasie.
Teraz, gdy świat ujrzał najnowsze wcielenie “piątki”, aktualna, jeszcze dostępna generacja – wbrew pozorom, może zyskać. Nowy język stylistyczny, którym BMW – wydaje się – dostosowuje się do gustu klientów z dalekiego wschodu, nie bardzo odpowiada europejskim nabywcom. Ci, wciąż mają wybór, ale zasoby generacji G30 są na wykończeniu.
Piątka w tym wydaniu jest powściągliwa stylistycznie, ale wciąż bardzo atrakcyjna. Nie rzuca się już w oczy – zresztą, prawdopodobnie nigdy tego nie robiła. Projektanci zadbali o ponadczasową stylistykę, a nie krzykliwość.
Również wnętrze, w dużej mierze klasyczne, z przyciskami, a nie połaciami dotykowymi, trudno uznać za przestarzałe, natomiast z całą pewnością – jest bardzo funkcjonalne. Walory transportowe podkreśla też w pełni wystarczający bagażnik.
Najważniejsze kwestie dotyczące BMW to oczywiście właściwości jezdne i tutaj nie może być innej oceny jak 10 na 10. Seria 5 generacji G30 jeździe wspaniale. I dotyczy to nie tylko zachowania w granicznych momentach, ale także na co dzień, podczas zwykłej, rutynowej jazdy. Osobiście uwielbiam komfort, jaki oferuje “piątka” – nie jest to sztywność Serii 3 i jeszcze nie “kanapowatość” Serii 7 – to taki idealny kompromis. Do tego zadbano też o komfort akustyczny, w kabinie jest bardzo cicho, mimo, że pod maską pracuje diesel.
I tutaj będzie dalszy ciąg superlatyw 520d, bowiem nawet w tej “słabej”, niemal podstawowej odmianie, osiągi są bardzo przyzwoite. 190-konne BMW o masie blisko 1700 kilogramów przyspiesza od 0 do 100 km/h w nieco ponad 7 sekund. A towarzyszy temu wszystkiemu liczba 6 na wyświetlaczu komputera pokładowego, informującego o aktualnym zużyciu paliwa. Generalnie, jest to średnia wartość, bowiem w trasie “piątka” w wydaniu 20d potrafi spalić nawet poniżej 5 litrów na 100 km! Oczywiście na drugiej stronie tej szali są kierowcy prowadzący samochód w trybie zero-jedynkowym, czyli gaz-hamulec. Jesli jednak mają przy tym odrobinę taktu i wyczucia to i tak spalanie nie wzrośnie ponad 10 litrów.
Tabela danych technicznych
Silnik: typ/pojemność/cylindry/zawory – diesel/1995/R4/16
Moc maksymalna (KM/obr./min) – 190 /4000
Maks. mom. obr. (Nm/obr./min) – 400/1750-2500
Skrzynia biegów/napęd – aut. 8/tylny
OSIĄGI
Przyspieszenie 0-100 km/h (sek) – 7.2
Prędkość maksymalna (km/h) – 235
WYMIARY I MASA
Dł./szer./wys. (mm) – 4963/1868/1479
Masa własna/ładowność (kg) – 1675/670
Cena – generacja już wycofana z cennika (testowany egzemplarz: 312 399,89 zł)
Naszym zdaniem
BMW Serii 5 generacji G30 to jeden z tych samochodów, których może brakować, gdy ich zabraknie. Na szczęście nadal będzie dostępny jako auto używane na rynku wtórnym. I szczerze – chętnie bym sobie kiedyś taką limuzynę sprawił, właśnie w wydaniu 520d.
Rzadko się zdarza, aby móc tak dosadnie pochwalić jakiś samochód i ten na to zasługuje.
Odrębną kwestią jest oczywiście cena i faktyczna wartość, ale to temat rzeka… spieszmy się kochać fajne samochody!