Nowe BMW Serii 7 to długo wyczekiwana nowość. Flagowiec spod znaku tego doświadczonego producenta zawsze wprowadzał wiele nowości, ale też nieraz szokował. Zarówno technologią jak i stylistyką. Najnowsze jego wcielenie jest zupełnym odejściem od poprzedników. “Siódemka” stała się ogromna, ocieka ostentatyzmem i komfortem niczym Rolls-Royce, ma też unikatowe w branży rozwiązania. To już nie jest luksusowa limuzyna ze sportowym charakterem, to królewski krążownik!
Nabywcy, którzy wybierają samochody z segmentu F, czyli z najwyższej półki, mieli dotąd do wyboru: kategorię numer 1: komfort lub kategorię numer 2: komfort przeplatany ze sportowymi emocjami. Ten pierwszy wybór to Mercedes Klasy S, Lexus LS i Rolls-Royce, drugi to Audi A8, Bentley Flying Spur i BMW 7. Wraz z najnowszą generacją, Bawarczycy zdecydowali się przenieść “siódemkę” do kategorii numer 1.
Międzysegmentowiec
Nowe BMW Serii 7 nie jest już typowym przedstawicielem wspomnianego segmentu F. Samochód, w zamyśle jego twórców ma być czymś więcej! Siódemce oznaczonej wewnętrznym kodem G70 bliżej jest do Mercedesa-Maybach oraz Rolls-Royce Ghost niż dotychczasowym rywali.
Flagowiec Bawarczyków wyróżnia się gabarytami – przy długości nadwozia 539 cm jest dłuższy od Klasy S w wersji long o ponad 10 cm. Model występuje tylko w jednej wersji nadwoziowej. Wraz z nową generacją, BMW zrezygnowało z wydłużonej odmiany z dłuższym rozstawem osi. Zabiegi stylistyczne próbują ukryć jego monstrualne wymiary i w zasadzie całkiem nieźle im się to udaje. Mimo naprawdę pokaźnych rozmiarów, “siódemka” nie wydaje się klocowata i tak ciężka jak jest w rzeczywistości.
Odrębną kwestią jest stylistyka. Do mnie osobiście ona nie trafia, ale to subiektywna ocena i każdy sam ją kształtuje. BMW nadało swojemu topowemu modelowi cechy charakterystyczne dla innych aut tej marki. Mamy więc “przymrużone” przednie reflektory, potężny przedni grill z funkcją zamknięcia oraz sprytnie ukryte klamki.
Ten ostatni element może być opcjonalnie zautomatyzowany co jest bez wątpienia najgłupszym rozwiązaniem w tym samochodzie. Poza efekciarstwem, które zapewne po paru latach się popsuje i przysporzy problemów, nie znajduję nic pozytywnego w zautomatyzowaniu prostej czynności, jaką jest otwarcie drzwi. Funkcja umożliwia zelektryfikowanie tego procesu poprzez naciśnięcie guzika przy klamce. Proces otwierania kontrolowany jest przez czujniki, aby przypadkowo nie uderzyć w coś lub kogoś. Działa to raczej bezbłędnie, ale trwa przynajmniej kilka sekund. W deszczu, na mrozie, albo przy opadach śniegu pewnie każdy to zignoruje i otworzy drzwi ręcznie. I tutaj czeka niespodzianka, bowiem elektryczny siłownik stawia – nieduży, ale jednak – opór. Zamykanie drzwi odbywać się może w ten sam sposób – ręcznie z oporem, albo automatycznie. Jednak w tym przypadku problem jest taki, że czujniki wyczuwają przeszkodę (np. nogę) dopiero gdy w nią uderzą i “poczują”. W praktyce, stojąc w drzwiach kierowcy i korzystając z automatycznego zamykania zostałem wepchnięty do środka, zanim siłownik odpuścił. Nie kopie się leżącego, ale dodam, że ta opcja wymaga dopłaty 7800 zł! Szczerze – więcej radości i pożytku da użycie tej kwoty jako podpałki do kominka…
Przestrzeń, luksus i głupie uczucie niewiedzy
Wnętrze BMW Serii 7 to wyjątkowa strefa – ciszy, spokoju i komfortu. Jeszcze do niedawna w konstrukcji tego samochodu dominował kult kierowcy – to wokół niego wszystko się działo. Teraz dzieje się równie wiele, ale także pozostali pasażerowie mogę delektować się wielkimi rzeczami. I nie chodzi tu tylko o przepastne, miękkie, obszerne fotele sterowane we wszystkich możliwych płaszczyznach, z funkcją grzania, chłodzenia i masażu. Tutaj jest coś więcej!
Nazywa się to “system rozrywki z tyłu Experience” i obejmuje ekran kinowy o przekątnej 31,3 cala w rozdzielczości 8K, z Amazon Fire TV, który wysuwa się elektrycznie z podsufitki, a tylne fotele automatycznie ustawiają się w najbardziej wygodnej pozycji. Odpowiedni dźwięk zapewnia wysokiej klasy system Surround Sound. Ta przyjemność kosztuje 24 500 zł i czyni z samochodu mobilne kino.
Do tego w testowanym egzemplarzu zainstalowano Pakiet Executive Lounge o wartości 58 400 zł, w skład którego wchodzi m.in. prawy skrajny fotel z tyłu z opcją “leżanki”, z elektrycznie wysuwanym oparciem pod łydki, które jest pozbawione szczelin i w połączeniu z rozkładanym oparciem pod pięty w oparciu przedniego fotela pasażera, tworzy wyjątkowo relaksacyjne miejsce.
Efektowaną i stosunkowo racjonalną cenowo opcją jest szklany dach panoramiczny Sky Lounge, który wymaga 4900 zł dopłaty.
W nagłówku wspomniałem o głupim poczuciu niewiedzy, prawda?
Chociaż to wszystko wydaje się wspaniałe i rzeczywiście czyni BMW Serii 7 nadzwyczaj wygodnym i nowoczesnym samochodem, to odnalezienie się w gąszczu tych funkcji, sterowanie fotelami z poziomu tabletu umieszczonego w tylnych drzwiach jest… skomplikowane. To nie jest samochód do którego się wsiada i wszystko jest jasne. Przeciętny użytkownik, który wcześniej jeździł np. BMW Serii 3, ale okazało się, że wygrał na loterii i kupił topowy model marki, pewnie nawet nie domyśli się niektórych funkcji!
Mnóstwo bajerów… ale co z mechaniką?
Jeżeli w powyższym opisie BMW 7 wyczuliście dużą dawkę sarkazmu i pewnego niezadowolenia, to macie rację. Wyłączmy więc aspekty stylistyczne i użytkową elektronikę i skupmy się na mechanice.
TAK! To prawdziwe BMW, mimo, że silnikiem, skrzynią biegów i pewnie zawieszeniem zawiaduje więcej komputerów niż znajduje się w sali informatycznej miejscowego liceum.
3-litrowy diesel, który pracuje pod maską wzmocnionego wariantu 740d, to ewolucja jednego z najlepszych silników wysokoprężnych na świecie, którego BMW stworzyło ponad 25 lat temu. Jednostka jest mocna, elastyczna a przy tym bardzo oszczędna. Wielka limuzyna o wadze ponad 2 ton, z blisko 300-konnym napędem, rozpędza się do 100 km/h w mniej niż 6 sekund, a w ruchu miejskim potrafi się zadowolić 10 litrami ON na 100 km. W trasie, przy płynnej jeździe z racjonalnymi prędkościami nie jest problemem osiągnięcia nawet 8 litrów ON na 100 km!
Dynamiczna jazda tym samochodem jest możliwa, ale dużo więcej przyjemności da ta spokojna, komfortowa, na tylnej kanapie z szoferem za kierownicą.
I to jest prawdziwa rewolucja! Mimo, że z BMW Serii 7 korzysta wielu prezesów, a nawet Prezydent Polski, dotychczas ten model nie był kojarzony z taka funkcją. Teraz może się to zmienić.
Tabela danych technicznych
Silnik: typ/pojemność/cylindry/zawory – R6/2993/6/24
Moc maksymalna (KM/obr./min) – 286 +13 KM silnik elektryczny/4000
Maks. mom. obr. (Nm/obr./min) – 650/1500-2500
Skrzynia biegów/napęd – aut.8/4×4
OSIĄGI
Przyspieszenie 0-100 km/h (sek) – 5.8
Prędkość maksymalna (km/h) – 250
WYMIARY I MASA
Dł./szer./wys. (mm) – 5391/1950/1544
Masa własna/ładowność (kg) – 2270/525
Cena – od 525 000 zł (testowany 814 500 zł )
Moim zdaniem
Nowa Seria 7 oczarowała mnie komfortem i zachwyciła nowym wymiarem luksusu. Trochę szokująca jest ta radykalna zmiana kierunku, którym dotychczas podążał ten producent. Sam nie wiem czy to dobrze, bo “siódemka” była jednym z moich ulubionych modeli wśród luksusowych limuzyn. Wypadało nią jeździć samemu, ale nie było też problemem usiąść z tyłu i delektować się komfortem.
Nowa generacja stała się takim tańszym Rolls-Royce’m. Kontrowersyjna stylistyka, mam wrażenie ukierunkowana na nabywcę z Chin, budzi skojarzenia, że tym samochodem właściciel jest wożony. To z jednej strony dobrze, z drugiej nieco żałuję charakteru poprzednika.
BMW kolejny raz dopuściło się kontrowersji. Dotychczas, w dużej mierze na tym wygrywało. Pamiętajmy, że to ten producent zaproponował X6, będące SUV’em typu Coupe, które dzisiaj jest tak uwielbiane.
Czy z “siódemką” trafi równie celnie?