Moto3m.pl Trójmiejski Portal Motoryzacyjny
Wyobraźcie sobie służbową podróż do małego miasta na południu Niemiec. 1200 kilometrów w jedną stronę. Samolotem to 2 godziny lotu, ale na lotnisko trzeba dojechać, potem dostać się na prowincję, a port lotniczy jest kilkaset kilometrów od celu. Co zrobić? Wybrać samochód! Koniecznie szybki, a nawet bardzo szybki, aby wykorzystać brak ograniczeń prędkości na niemieckich Autobahn’ach. Ale czy taki bardzo szybki samochód, może oferować komfort i wygodę?
Ferrari California w prezentowanej formie, znana jest już od 7 lat. Jej sylwetka ani trochę się nie postarzała, a koncepcja przetrwała do dnia dzisiejszego i nikt jej już nie krytykuje, tak jak miało to miejsce na początku egzystencji. Miłośnicy włoskiej marki skrytykowali „małe” Ferrari. Dostało jej się za (teoretyczne) 4 miejsca siedzące, chowany, sztywny dach, V8’kę umieszczoną z przodu i głupkowaty wygląd tyłu.
Dzisiaj na rynku jest już oferowana kolejna generacja Californii, która także przełamuje pewien stereotyp. California T jest pierwszym od wielu lat Ferrari wyposażonym w turbosprężarkę.
Podążanie nieznanymi dotąd ścieżkami, stało się w motoryzacji kluczem do sukcesu. Jak pokazuje czas, najczęściej nowe, unikalne i przełomowe rozwiązania świetnie się sprawdzają.
Ferrari California jest dzisiaj jednym z tańszych, ale równocześnie najbardziej pożądanych modeli włoskiej fabryki supersamochodów.
Oferowany komfort jazdy jest najwyższy, spośród wszystkich rumaków stajni z Maranello. FF i F12 mimo wszystko są bardziej sportowe. Californię sklasyfikować można na równi, a nawet minimalnie powyżej Porsche 911 Carrera, co pod względem przemieszczania się z prędkością powyżej 250 km/h stawia ją na piedestale, nie licząc oczywiście limuzyn Premium ze zdjętym kagańcem.
Wygodne fotele, przestrzeń dla pasażerów z przodu oraz charakterystyka pracy zawieszenia czyni z Californii idealne GT. Ten samochód pod każdym względem przygotowany jest do transkontynentalnych podróży. Nawet duży, 78-litrowy zbiornik paliwa pozwala przez dłuższą chwilę zapomnieć o przystankach na stacji benzynowej i delektowanie się podróżą.
California posiada trzy tryby pracy Manettino – Comfort, sport i CST off. Znawcy Ferrari szybko dostrzegą, że brakuje trybu zimowego i torowego, ale wynika to z tego, że „Cali” ich nie potrzebuje. Comfort powściąga temperament i łagodzi nastawy, Sport uwalnia więcej mocy, dźwięku i łagodzi kontrolę „rodzicielską”. CST off – tradycyjnie, zostaje dla zawodowców.
A jeśli chce się takowych poudawać, skorzystać można z procedury startu Launch Control.
Właścicielem prezentowanego egzemplarza jest Bartosz Brzeziński z firmy Auto BART. Wcześniej posiadał F430 Spider.
California to zupełnie inny samochód. Jest przyjemniejsza na co dzień, łagodniejsza, ale wciąż ma pazur charakterystyczny dla aut z Maranello.
Zobacz również: Ferrari F430 Spider i Bartosz Brzeziński o swoim F430
Jakby nie oceniać, California okazuje się doskonałym przedstawicielem gatunku Gran Turismo. Perfekcyjnym do podroży od opisu której zaczęliśmy. Mknie bez zadyszki autostradą z prędkościami, które nieosiągalne są dla seryjnych modeli ze stajni AMG, M GmbH czy RS. Pokonuje alpejskie zakręty z łatwością, a na koniec parkuje jak średniej klasy limuzyna.
Ponadto, oferuje coś, czego nie można spodziewać się po typowych rywalach. Kiedy pogoda pozwala, a prędkości nie są wielkie, za naciśnięciem jednego guzika, w ciągu niespełna 20 sekund tylko niebo staje się dachem nad głowami pasażerów…
