Jeep Compass 4Xe – hybrydą w terenie?!

Chociaż wszelka elektromobilność kojarzy się z off-road’ową herezją, dziś już wiadomo, że to nieuniknione. Prąd zasila samochody miejskie, ale coraz śmielej wkracza także do segmentu aut terenowych, również tych spod znaku legendy off-roadu – Jeep’a! W naszym teście prezentujemy kompaktowy model Compass w wersji 4Xe, będący hybrydą – czyli połączeniem napędu spalinowego z elektrycznym. Dodajmy, że na hybrydowy napęd zdecydowano się także w przypadku topowego Wranglera. 

Jeśli hybryda w Jeep’ie Was nie przeraziła i czytacie dalej, to jeszcze jeden test. Napęd na tylną oś Compassa przekazywany jest tylko z jednostki elektrycznej – nie ma wału napędowego łączącego obie osie! Nadal chcecie czytać dalej?

Jeśli tak, to się dobrze składa, bo w kwestii napędowej nic więcej “złego” powiedzieć nie można. Compass napędzany hybrydowym układem jeździ dynamicznie i co istotne, również oszczędnie. Naładowane akumulatory gwarantują nawet do 40 realnych kilometrów jazdy bezemisyjnej, co przekłada się na zużycie paliwa na poziomie nawet poniżej 6 litrów benzyny na 100 kilometrów. Gdy energia z akumulatorów o pojemności 11,4 kWh zostanie wykorzystana, silnik spalinowy nie tylko napędza samochód, ale także doładowuje baterie. I robi to skutecznie, bo na 2-3 kilometry jazdy “spalinowej” zyskujemy 1 kilometr na prądzie. Okupione jest to jednak podwyższonym zużyciem paliwa, które w mieście potrafi znacznie przekroczyć 11 litrów.

Sam układ napędu 4 kół w Jeep’ie Compassie dostępny jest tylko w wydaniu hybrydowym 4xe. Standardowe odmiany posiadają napęd jedynie przedniej osi. W prezentowanej wersji wygląda to identycznie – silnik spalinowy ma mechaniczne połączenie tylko z przodem. Natomiast za napęd tylny odpowiada jednostka elektryczna. Tak więc przy normalnym, spalinowym użytkowaniu Jeep Compass 4xe to typowa “ośka”. W terenie, kiedy potrzeba dodatkowej siły pociągowej, załącza się równocześnie napęd spalinowy i elektryczny. Konstruktorzy pamiętali jednak o DNA Jeep’a i system dba o to, aby akumulatory nie rozładowały się do zera – tak, aby w awaryjnej sytuacji w terenie, mieć jednak napęd na 4 koła. Istnieje nawet możliwość włączenia przełożenia redukcyjnego na tylne koła!

Jeepa naładujesz w domu w 4 h

Ładowanie samochodu z domowego gniazdka według producenta trwa 4 h. Korzystając z wallboxa czas ten skraca się do około 1.5 h.

Compass w lekkim terenie bez problemu daje sobie radę. W zasadzie większym ograniczeniem podczas testu poza asfaltem okazał się fartuch przeciwbłotny pod przednim zderzakiem niż skuteczność napędu. Jeep dzielenie brnął przez śliskie błoto i koleiny, ale trzeba pamiętać, że to jednak bardziej SUV niż rasowy terenowiec.

Przestronnie i komfortowo

Jeep Compass jest też przyjemnym kompanem na co dzień. Obszerna kabina i bardzo wygodne przednie fotele sprawiają, że samochodem przyjemnie się podróżuje. Wymiary zewnętrzne sprzyjają też eksploatacji w mieście.

Cieniem kładzie się jedynie ergonomia. Elektryczne otwieranie i zamykanie klapy trwa podejrzanie długo, a umiejscowienie przycisku po lewej stronie bagażnika zamiast na klapie, jest zupełnie nieintuicyjne. Projektantom przyświecał zapewne cel zadowolenia niewysokich osób, ale może się to okazać problemem, gdy klapę nieświadomie zamknie dziecko lub pies, który wskoczy do bagażnika.

Dużo uwagi i koncentracji wymaga także obsługa pokładowych multimediów. Mnogość funkcji i wyświetlanych informacji jest na tyle duża, że w pewnym momencie można się w tym pogubić.

Kolor niebieski – wyróżnikiem hybrydy

Stylistycznie wersję hybrydową wyróżniają niebieskie akcenty – obwódka nazwy producenta i modelu oraz naturalnie dwie klapki – jedna z wlewem paliwa, druga z portem ładowarki.

Poza tym Compass 4Xe wygląda tak samo jak wersja ze standardowym napędem. Jeździ od niej jednak znacznie skuteczniej. Osiągi samochodu są więcej niż zadowalające, a samo prowadzenie, mimo ciężaru i wysokości nadwozia, przyjemne.

Skomentuj

komentarzy