Lepsze jest wrogiem dobrego? Tak, zdecydowanie nie lubię poprawiania na siłę czegoś, co działa i dobrze funkcjonuje. Z takiego samego założenia najwyraźnie wyszli również menedżerowie Porsche, odpowiedzialni za nową Panamerę. Jej techniczne aspekty są niepodważalne, ale stylistycznie to niemal ten sam samochód, który znamy w postaci II generacji. Nie wszystkim się to spodobało, a żeby dobrze zrozumieć intencje producenta, należy na sprawę spojrzeć szerzej i cofnąć się do przeszłości.
Porsche taką strategię stosuje bowiem od dawna – ewolucje modelu 911, ale również Cayenne, nigdy nie były rewolucjami. Te samochody miały i nadal mają swój pierwotny styl, który nie wymaga ani częstego odświeżania, ani radykalnych zmian. W ten sposób producent zbudował prestiż i wizerunek swoich samochodów. Przekłada się to na szacunek do marki i jej postrzeganie. Właściciele nawet tych starych i relatywnie niewiele już wartych modeli, wciąż czują magię Porsche, bo mają one stylistyczne cechy tożsame, ze współczesnymi samochodami tej marki.
Nowa czy po liftingu?
Nowa Panamera to już III generacja samochodu sportowego od Porsche, w którym radość z jazdy może odczuwać czworo pasażerów. Celowo unikam tu stwierdzenia, że jest to limuzyna – bo to liftback.
Panamera nie jest przedstawicielem najwyższego segmentu F, ale w gamie Porsche uchodzi za najwygodniejszy i najbardziej elegancki model.
Nie chodzi w niej o gigantyczną przestrzeń i przesadne poczucie komfortu. To jest samochód stworzony do jazdy, do połykania kilometrów zarówno długich prostych jak i ostrych zakrętów. Kwintesencja samochodu typu GT. Najnowsza odmiana przeszła na tyle zaawansowane zmiany, że pomimo podobnego wygląda mówimy tu już o kolejnej jej generacji.
Sylwetka jest długa, szeroka i niska. Dzięki temu samochód nie tylko wygląda zadziornie, ale tak też jeździ. Stylistycznie nowy model najłatwiej rozpoznać od tyłu. Tam pojawiła się długa sygnatura świetlna, wzorowana na tej zastosowanej w elektrycznym Taycanie, a później kolejno debiutujących modelach. Przód i boczne przetłoczenia stały się bardziej wyraziste, ale aby dostrzec i wskazać różnicę, trzeba by postawić obie generacje obok siebie.
Proporcje i wielkość nadwozia zasadniczo pozostały takie same. Subiektywnie, nowa Panamera najlepiej wygląda z obniżonym pneumatycznie zawieszeniem i wysuniętym spojlerem.
Znowu ta cyfryzacja…
Wnętrze Panamery przeszło rewolucję. Ale nie ma co się tutaj ograniczać w krytyce. Porsche przegrało! Poddało się niezrozumiałemu mi trendowi współczesnej motoryzacji idącej w kierunku taniości i łatwizny. Ktoś naiwny powie, że dotykowe wyświetlacze to nowoczesność. Nie! To przede wszystkim tanie i proste rozwiązanie. A nie tego oczekuję się od Porsche za ponad pół miliona.
Symbol marki – analogowy obrotomierz w centralnym miejscu, szlachetny w motoryzacji wskaźnik, ustąpił tutaj miejsca tabletowi. To trochę tak jak z kinem i teatrem. To pierwsze mogę mieć w domu, z wielkim telewizorem, świetnym nagłośnieniem. Ale mało kto ma w domu aktorów, którzy odegrają dla niego scenę, kiedy sobie tego zażyczysz. Na tym polega ekskluzywność. Tablet, co świetnie udowadnia Tesla, wyświetli wszystko – nawet “płomień” domowego kominka.
Czy to jest ekskluzywne? Nie. Na tym niestety nie koniec, chociaż to jest najgorsze.
Świętość obrotomierza została złamana. Co jeszcze? Np. starter silnika – w nowej Panamerze występuje jako przycisk START STOP, a już nie jako imitacja kluczyka, który trzeba było przekręcić. Ponadto wciąż pozostało najgłupsze rozwiązanie w historii motoryzacji – czyli sterowanie strumieniem powietrza z centralnych kratek przez tablet…
Ale żeby nie było tylko krytyki – co dobrego można powiedzieć o wnętrzu nowej Panamery?
Jest wygodnie. Samochodem może podróżować 5 osób, ale nie róbcie tego! Tylna kanapa wyprofilowana jest wyraźnie jako dwa indywidualne fotele, a środkowe miejsce ledwie zasługuje na miano “awaryjne”. Materiały wykończeniowe są piękne, szczególnie metalowe elementy przy listwach podświetleniowych.
I gdyby nie ta wpadka z wyświetlaczami, który notabene opcjonalnie może się znaleźć również przed pasażerem, byłoby cudnie!
To koniec spalinowej historii Panamery
Jeśli nie dojdzie do żadnej rewolucji, wszystko wskazuje na to, że Panamera III generacji jest ostatnią spalinową wersją tego modelu. Na szczęście w tej kwestii producent z Zuffenhausen nie popełnił błędu i na “do widzenia” zastosował prawilne motory, z minimum sześcioma cylindrami.
Bazowa odmiana prezentowana w tym materiale, napędzana jest 2.9 litrowym silnikiem V6 w układzie biturbo generującym moc 353 KM. Osiągi są dobre, chociaż nie porażające. Ta wersja to kompromis pomiędzy mocą i racjonalną efektywnością. Podczas płynnej jazdy na trasie możliwe jest osiągnięcie całkiem sporych zasięgów na pełnym zbiorniku paliwa, a przy mocniejszym otwieraniu przepustnicy, wywołuje uśmiech – także za sprawą akustyki tej jednostki. Dla purystów w ofercie wciąż pozostaje 4-litrowy silnik V8 w wydaniu Panamera Turbo E-Hybrid.
Tabela danych technicznych
Silnik: typ/pojemność/cylindry/zawory – 2894/V6/24
Moc maksymalna (KM/obr./min) – 353/5400-6700
Maks. mom. obr. (Nm/obr./min) – 500/1800-4800
Skrzynia biegów/napęd – aut. 7/4×4
OSIĄGI
Przyspieszenie 0-100 km/h (sek) – 5,0
Prędkość maksymalna (km/h) – 270
WYMIARY I MASA
Dł./szer./wys. (mm) – 5052/1937/1423
Masa własna/ładowność (kg) – 1995/620
Cena – od 532 000 zł (testowany — — zł)
Naszym zdaniem
Porsche Panamera w najnowszym wydaniu to szybki, komfortowy i piękny samochód.
Osobiście ubolewam, że producent poszedł w kierunku tej nieszczęsnej cyfryzacji. Zdaję sobie sprawę, że to element przyzwyczajania klientów do nowej epoki – tej elektrycznej. Ale skoro jeszcze nie zakopano silników spalinowych i są one dostępne to można by kultywować symbole tradycyjnymi – analogowymi metodami.
Na szczęście w kwestii napędu i prowadzenia Panamera pozostaje prawdziwym Porsche. Testowany egzemplarz nie posiadał niestety najlepszej “zabawki” dostępnej w nowej Panamerze, czyli zawieszenia Porsche Active Ride. Być może będzie mi dane kiedyś przetestować to rozwiązanie, co z przyjemnością dla Was opiszę.