W czwartek w nocy dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku otrzymał zgłoszenie o kolizji, do której doszło na Al. Zwycięstwa. Z informacji wynikało, że kierujący uderzył Fiatem Panda w latarnię. Policjanci szybko przyjechali na miejsce, gdzie okazało się, że kierującego już nie ma. Kluczyki od auta pozostawił w stacyjce.
Kilkanaście minut później na numer alarmowy 112 zadzwonił mężczyzna i powiadomił, że ktoś ukradł mu służbowy samochód – Fiata Pandę.
Policjanci przyjechali pod wskazany adres, czyli kilkaset metrów od miejsca kolizji. Gdańszczanin twierdził, że ktoś ukradł mu jego służbowego Fiata Pandę. Od 33-letniego zgłaszającego wyczuwalna była silna woń alkoholu. Bardzo chaotycznie tłumaczył co robił przez ostatnie godziny.
W trakcie rozmowy z policjantami 33-letni gdańszczanin ostatecznie przyznał, że to on uderzył w latarnię i uciekł ponieważ był pod wpływem alkoholu. Alkomat wykazał u niego prawie 1,6 promila w wydychanym powietrzu.
Zatrzymany noc spędził w policyjnym areszcie. Oprócz tego, że odpowie on za spowodowanie kolizji, to usłyszał już zarzut za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości. Mężczyzna przyznał się i złożył wyjaśnienia.
Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości grozi do 2 lat pozbawienia wolności.
Źródło: KWP