Nie ogromne, ale przestronne samochody, najlepiej z uterenowionymi cechami to od kilku lat konieczność w ofercie każdego, liczącego się producenta. Renault oferuje kilka modeli tego typu – od małego Captura po dużego Koleosa. Pomiędzy nimi klasyfikowany był jeszcze Kadjar, który już się zestarzał i jest właśnie zastępowany przez nowego Australa.
Pierwsze projekty i informacje prasowe dotyczącego tego modelu subiektywnie sugerowały mi, że Austral będzie dużym SUV’em. W praktyce okazuje się być jednak bardziej kompaktowy i „crossoverowaty”. Nazywanie go SUV’em w tym przypadku byłoby nadużyciem, a sama nazwa pochodzi od słowa „południowy” – mimo skojarzeń, nie jest więc związana z Asutalią, będącą szóstym pod względem powierzchni państwem świata i jedynym na świecie obejmującym cały kontynent!
Renault nowej generacji
Austral nie może wyprzeć się swojego pochodzenia – już na pierwszy rzut oka wyraźnie widać, że to samochód spod znaku Renault. I to nie tylko za sprawą dużych logotypów producenta, ale także dzięki charakterystycznym elementom, jak przednie reflektory w kształcie przewróconej litry U, tylnym „bumerangom” oraz chromowanej listwie wzdłuż części okien – wszystkie te elementy łączy podobna linia.
Długość nadwozia nowego Renault to nieco ponad 4.5 metra, czyli typowy rozmiar dla tego typu samochodów. Austral robi wrażenie „napakowanego” – to dobrze. Muskularny kształt sprawia wrażenie, że mamy do czynienia z solidnym i bezpiecznym samochodem. Duże zaufanie wzbudza też podwyższone zawieszenie. Nie jest to poziom samochodów terenowych, ale w „miejskiej dżungli” ułatwia poruszanie się po tzw. drogach wątpliwej jakości.
Wnętrze to już nowa epoka marki Renault, ale również z zachowaniem kilku typowych cech – jak np. pilot do sterowania radiem umieszczony pod dźwignią wycieraczki. Austral oczarowuje ładnym wykończeniem i sporą przestrzenią, szczególnie dla dwójki podróżnych z przodu. Szeroki tunel między fotelami skrywa podłokietnik z zamykanym schowkiem, sporą konsolę z przesuwanym panelem, a pod nim dodatkową przestrzeń na drobiazgi. Trzeba przyznać, że francuzi dobrze to wymyślili!
W błąd może tylko wprowadzać uchwyt do jej przesuwania, który przypomina coś w rodzaju dźwigni zmiany biegów. Ta z kolei, umieszczona jest – tutaj wracam do dźwigni wycieraczek – przy kierownicy, po prawej stronie. Jeśli zadajecie sobie teraz to pytanie, to tak – odpowiedź brzmi: po prawej stronie kierownicy są 3 dźwignie (!) – zmiana biegów, wycieraczki i panel sterujący radiem. Na szczęście są one rozmieszczone w taki sposób, że nie przeszkadzają sobie wzajemnie, ale trzeba się do tego przyzwyczaić.
Fotele są sprężyste i komfortowe. Te przednie dobrze podpierają ciało także na zakrętach. Z tyłu przestrzeń jest typowa dla tego segmentu, ale jest kilka „smaczków”. Kanapę można przesuwać, jest więc wybór między większą przestrzenią na nogi lub dłuższym bagażnikiem. Dla rodziców ważną kwestią jest wygodny dostęp do mocowania fotelików i sprytne rozwiązanie w postaci lusterka sferycznego umieszczonego na dole schowka na okulary w podsufitce.
Pojemność bagażnika to 500 litrów i oczywiście można go powiększyć do ponad 1500 po złożeniu tylnej kanapy. Nowością jest możliwość sterowania klapą w sposób elektryczny. Elektryczne jest także podgrzewanie przedniej szybie – patent wcześniej typowy dla Fordów.
Technologicznie Austral nie jest przeładowany. Osobiście doceniam, że nie wszystkie przyciski są dotykowe, chociaż ergonomii wnętrza trzeba się nauczyć.
Austral – bardziej sportowy niż komfortowy?
To co było dla mnie zaskoczeniem i to podwójnym, to prowadzenie się samochodu, które jest naprawdę niezłe. Austral ma dość sztywno zestrojone zawieszenie, dzięki czemu z punktu widzenia kierowcy, dobrze się nim jeździ i wzbudza on duże zaufanie. Niestety coś za coś – w porównaniu do typowych francuskich „kanap”, ten model nie jest tak wybitnie komfortowy. Odnoszę wrażenie, że Renault w tym przypadku postawiło na rywalizację z Peugeotami, które w ostatnim czasie dostały „pazura” i w niemal wszystkich wersjach jeżdżą niczym hot-hatche.
Testowany egzemplarz wyposażony był w jednostkę benzynową o pojemności 1.3 i mocy 160 KM wspomaganą układem miękkiej hybrydy. W teorii takie rozwianie wpływać ma na obniżone zużycie paliwa, zastępując silnik spalinowy np. podczas postoju i utrzymując zasilanie, przykładowo klimatyzacji.
W praktyce nie jest tak różowo, bowiem średnie zużycie paliwa Australa podczas testu oscylowało wokół 8 litrów na 100 kilometrów. Wynik raczej przeciętny – ani to bardzo dużo, ani tez mało, bo w subiektywnie zbliżonych warunkach, konkurenci potrafili spalić nawet litr mniej. Sam silnik jest dość żwawy i dobrze wyciszony.
Bliźniaczy względem Qashqai’a
Renault Austral ma swojego brata spod znaku Nissan – to doskonale znany model Qashqai. Japoński odpowiednik bohatera tego testu jest nieznacznie droższy – jego cennik otwiera kwota 136 500 zł, najtańszy Austral to wydatek 134 900 zł. Aby czuć satysfakcję z użytkowania warto do tej kwoty dołożyć 20-30 tysięcy na mocniejsze i bogatsze odmiany.
Tabela danych technicznych
Silnik: typ/pojemność/cylindry/zawory – R4/1332/4/16
Moc maksymalna (KM/obr./min) – 160/5250
Maks. mom. obr. (Nm/obr./min) – 270/1800-3750
Skrzynia biegów/napęd – aut.7/przedni
OSIĄGI
Przyspieszenie 0-100 km/h (sek) – 9.7
Prędkość maksymalna (km/h) – 175
WYMIARY I MASA
Dł./szer./wys. (mm) – 4510/1825/1644
Masa własna/ładowność (kg) – 1464/539
Cena – od 134 900 zł (testowany 177 900 zł )
Moim zdaniem
Renault Austral to wyczekiwana nowość. Nowa nazwa, często stosowany zabieg w przypadku Renault, zwiastuje też wiele zmian i innowacji. Australa wyróżnia przede wszystkim stylistyka – z zewnątrz jest ładny, ale jeszcze większe wrażenie robi wnętrze. I chyba w ten sposób ten samochód zdobywa klientów – wszak to właśnie tam nabywca spędzi z nim najwięcej czasu.
Podoba mi się, że Austral mimo kompaktowego rozmiaru ma cechy, które sprawiają, że odbiera się go jako większego i silniejszego, niż w rzeczywistości.
Zaskoczeniem jest jazda – nie spodziewałem się, że producent w przypadku tego modelu pójdzie tą drogą. Renault zawsze kojarzyłem z podwyższonym komfortem jazdy, który odróżniał ich samochody od konkurencji. Tym razem nowość tego francuskiego producenta jest bliższa BMW X1, niż swojemu poprzednikowi.