Myśląc o samochodzie luksusowym, na myśl przychodzą marki takie jak Audi, BMW, Mercedes, Lexus czy Jaguar. Ponad nimi jest jeszcze Mercedes-Maybach i Bentley. Tam gdzie kończą się pomysły na większy luksus, zaczyna się rewir Rolls-Royce’a. A królem wśród nich jest Phantom – najbardziej luksusowy samochód świata. Nikt nie odważył się stworzyć bardziej elitarnego, seryjnego samochodu. Oto najnowsze, VIII szaty Króla.
Phantom to samochód bezkonkurencyjny. Przemysł motoryzacyjny nie oferuje poza nim, żadnego innego pojazdu, który mógłby być do niego bezpośrednio przyrównany. Jest największą, najdroższą i najbardziej luksusową limuzyną, jaką można obecnie zakupić. Jako samochód seryjny, spełnia wymogi homologacyjne obowiązujące na całym świecie. Oznacza to, że w przeciwieństwie do samochodów budowanych na indywidualne zlecenie – jest gotowy do jazdy w chwili opuszczenia fabryki.
Mówiąc o fabryce, należy posługiwać się raczej stwierdzeniem – manufakturą i procesem produkcyjnym. Phantom bowiem, budowany jest ręcznie, przez artystów, którzy tworzą dzieło sztuki na kołach. Karoseria jest ręcznie spawana z aluminiowych i stalowych elementów, wyposażenie wnętrza i elementy wykończeniowe dopasowywane są ręcznie, a jedyny maszynowym procesem, jest nakładanie kilkuwarstwowego lakieru. Materiały wykończeniowe, podlegają skomplikowanemu procesowi ich komponowania, szycia i montowania. A wszystko to po to, aby zachwycić pasażerów, którzy wsiądą do jego wnętrza. W najnowszej generacji Phantoma, dodano możliwość personalizacji deski rozdzielczej w postaci dowolnego wystroju “The Gallery” – a chodzi o element umieszczony za hartowanym szkłem, zdobiący kokpit na 2/3 jego szerokości. Można tam umieścić dowolny wzór, rzeźbę lub malunek.
Możliwość odbycia jazdy próbnej najnowszym wcieleniem Phantoma, jest jak szczęśliwy los na loterii. Od 1925 roku, kiedy to pojawił się na rynku pierwszy Phantom, jest on wyznacznikiem luksusu totalnego. “Bestia” – czyli słynna limuzyna prezydenta Stanów Zjednoczonych, albo jej odpowiednik we flocie rosyjskiej – są cięższe, większe i droższe. Ale zarówno komfort jazdy jak i jakość wykończenia nie mogą się równać z Rolls-Royce’m.
Najnowszy Phantom, to druga generacja tej limuzyny, zbudowana pod auspicjami BMW. Powstał na zupełnie nowej płycie podłogowej, którą producent nazywa “architekturą luksusu”. Zarezerwowana ona jest tylko dla tej marki i cechuje się lekką konstrukcją i aż 30% większą sztywnością niż w poprzedniku. Słowo “lekka” nijak ma się do tego, ile Phantom waży. Gotowy do jazdy samochód ma ponad 2500 kilogramów masy.
Aby wprawić ją w ruch, potrzeby jest nie byle jaki silnik. Producent nie poddaje się w tej kwestii obecnej “modzie” – nie stosuje napędu elektrycznego, hybrydowego, ani nawet down-sizing’u.
Pod maską znajduje się najbardziej elitarny rodzaj napędu – wolnossący, 12-cylindrowy silnik benzynowy o pojemności 6,75 litra ze stajni BMW, stosowany w modelu 760Li i pozostałych Rolls-Royce’ach. Dostarcza on 563 konie mechaniczne mocy i generuje moment obrotowy wynoszący 900 Nm. Tradycyjnie dla Rolls-Royce’a nie ma tu obrotomierza, zamiast tego zastosowano wskaźnik “rezerwy mocy”. Mówiąc szczerze – pokonując około 100 kilometrów po Trójmieście, praktycznie zawsze miałem do dyspozycji około 70-90% oferowanej mocy. Wykorzystanie 100% wymaga dużej i wolnej przestrzeni. Mimo imponującej masy, Phantom z zadziwiającą lekkością nabiera tempa. Czas przyspieszenie od 0 do 100 km/h podawany przez producenta to 5.3 sekundy. Nie mierzyłem, ale wierzę, że tak jest.
W przypadku tego samochodu – jest to bez znaczenia, ale chyba warto napisać, że miejska jazda tym blisko 3-tonowym samochodem z silnikiem V12 zaowocowała zużyciem paliwa “raptem” 17.1 l/100 km (!), według wskazań komputera pokładowego.
Sposób w jaki nabiera on prędkości jest trudny do opisania – to po prostu trzeba poczuć. Po pierwsze, Phantom to najcichszy samochód świata. Zamykając za sobą drzwi, zostawiamy ten świat za sobą. Kiedy wskaźnik rezerwy mocy spada poniżej 40% do kabiny dociera dostojny dźwięk, wskazujący, że pod maską jest jednak silnik. Kiedy dostępna moc spadnie do poziomu około 20% słychać to, co w limuzynie wyższej klasy zaraz po przekręceniu kluczyka. Wzrost prędkości jest niezwykle płynny, nie ma uczucia wciskania w fotel – jest coś na wzór tego co znamy z samolotu – po prostu samochód nabiera tempa. Tylko w jednym przypadku, przejeżdżając przez naprawdę nierówne tory w śródmieściu Gdańska, zdarzyło mi się usłyszeć odgłosy pracy zawieszenia.
Komfort jazdy – nie będzie to zaskoczeniem, jest niezwykły. Określenie “płynięcia” po drodze, nabiera tu nowego znaczenia. Kamera umieszczona przy wewnętrznym lusterku stale monitoruje drogę przed samochodem, skanując ją w poszukiwaniu nierówności i dzieje się tak do prędkości 100 km/h. Komputer na tej podstawie oblicza kształt i czas dotarcia do nich i przygotowuje na to zawieszenie, które w odpowiednim momencie tak steruje pneumatyką amortyzatorów, aby samochód gładko “przepłyną” ponad nimi. Jazda przypomina trochę rejs statkiem po falach, jeszcze chwilę po pokonaniu nierówności, cała karoseria delikatnie się kołysze. Ale to nie koniec pracy samochodu nad tym, aby wyeliminować wpływ jakości nawierzchni na komfort pasażerów. 22-calowe felgi, obute w opony 255/45 wypełnione są opcjonalnie musem, który jeszcze dodatkowo absorbuje niedoskonałości nawierzchni.
Jesteście zaskoczeni?
A co powiecie na skrzynię biegów – 8-stopniowy “automat” niemieckiej firmy ZF współpracuje z nawigacją GPS. W jakim celu? Takim, aby zawsze wiedzieć, gdzie znajduje się Phantom i dokąd zmierza. Dzięki temu, analizując trasę, skrzynia biegów “wie”, że za chwilę na drodze pojawi się zakręt, zjazd lub podjazd. Dysponując tą wiedzą, przygotowuje ona z odpowiednim wyprzedzeniem kolejny bieg lub jego redukcję, tak aby zmiana była możliwie najbardziej komfortowa.
Cztery indywidualne fotele są jak ulubiona kanapa. Regulacja jest w pełni elektryczna we wszystkich kierunkach. Oczywiście jest również funkcja masażu, podgrzewania i zapamiętywania pozycji. Ilość miejsca na tylnej kanapie pozwala podróżować z założoną nogą na nogę i kapeluszem na głowie. Pomiędzy oparciami foteli ukryta jest lodówka na szampana, z dwoma kieliszkami, a w podłokietniku karafka i dwie kryształowe szklanki z logiem R&R.
Zapytacie ile to wszystko kosztuje? Trzy miliony złotych.
Rolls-Royce to symbol, ale też jedyny w swoim rodzaju samochód. Mogąc przetestować różne modele w ciągu ostatnich trzech lat nauczyłem się jednego. Jak żadna inna marka, Rolls-Royce wzbudza tylko pozytywne emocje. Zachwyt jest wszechobecny, a reakcje są zawsze pozytywne. Stojąc na jednym z lewoskrętów w Oliwie, zatrzymałem się obok taksówkarza. Kiedy zobaczył “mój” samochód na wszelki wypadek zjechał do krawędzi, robiąc mi miejsce. Po wymianie uśmiechów, chciał zrobić coś jeszcze dla podtrzymania kontaktu – nie mając za dużego pola do popisów – po prostu mi pomachał… Miły gest, którego nie uświadczyłbym w Ferrari, gdzie natychmiast zyskuje się “łatkę” playboya.
Również zorganizowanie sesji zdjęciowej okazało się bardzo proste. Za plener posłużyło nam Forum Gdańsk, którego dział marketingu z wielką przyjemnością pomógł i umożliwił wjazd na zamknięte dla ruchu obszary. Rolls-Royce wzbudził ogromne zainteresowanie nie tylko klientów, ale także ochrony całego obiektu. Przez moment poczułem się jak prezydent, otoczony kordonem ochroniarzy.
Ale po chwili do mnie dotarło – takim samochodem jeździ szofer… a właściciel, zwykle bardzo ważny, zasiada na tylnej kanapie. Ale to nieistotne. I tak poczułem się bardzo wyjątkowo.
To był wspaniały dzień!
Tabela danych technicznych
Silnik: typ/pojemność/cylindry/zawory – benz./6749/V12/48
Moc maksymalna (KM/obr./min) – 563/5250
Maks. mom. obr. (Nm/obr./min) – 900/1500
Skrzynia biegów/napęd – aut.8/tylny
OSIĄGI
Przyspieszenie 0-100 km/h (sek) – 5.3
Prędkość maksymalna (km/h) – 250
WYMIARY I MASA
Dł./szer./wys. (mm) – 5762/2018/1646
Masa własna/ładowność (kg) – 2560/555
Cena – od ok. 1.8 mln zł (prezentowany egzemplarz 2 990 000 zł)