SsangYong to marka z dużym doświadczeniem w budowie samochodów o uterenowionym charakterze. Historia firmy liczy już sobie blisko 70 lat i w tym czasie często przechodziła z rąk do rąk. Jej udziałowcami był między innymi Mercedes i indyjska Mahindra. Każda z tych firm zaszczepiła w SsangYongu trochę swojej wiedzy i technologii. Dzisiaj ten producent jest dojrzałą firmą, która walczy o swoją pozycję na rynku. W Trójmieście od niedawna działa jej nowy przedstawiciel – Grupa Makurat, która przekazała nam do testu najnowszy model w gamie – Torres.
W hierarchii modeli tego producenta, prezentowany SUV znajduje się po środku oferty – powyżej kompaktowych Tivoli i Korando oraz poniżej luksusowego Rexton’a.
Torres dziedziczy kontrowersyjny styl marki
SsangYong lata temu zasłynął wyjątkową stylistyką swoich aut i nie do końca w tym przypadku to stwierdzenie oznacza coś atrakcyjnego. Actyon, Kyron, Rodius, a nawet pierwsza generacja Korando były na drodze czymś kompletnie innym, w stosunku do tego, co dotychczas znaliśmy. Styl jaki zaproponowali Koreańczycy był dość szokujący.
Torres też nie należy od aut wizualnie przeciętnych, ale w tym przypadku można już mówić nie tylko o oryginalności, ale także (nowoczesnej) urodzie.
Zdecydowanie próbuje on być “twardzielem”. Przednia atrapa grilla i reflektory przywołują skojarzenia z amerykańskim Hummer’em i to w wojskowym wydaniu H1. Przedni hak holowniczy ukryty jest pod czerwoną zawleczką, jakby był to starter silnika z Lamborghini Aventadora. Na masce, tuż obok słupków A, zastosowano “uchwyty”, które kojarzą się z mocowaniami desantowymi… sprzętu wojskowego, który zrzucany jest na pole bitwy z samolotu. Z kolei na tylnej klapie zastosowano masywne przetłoczenie, które sugeruje ukrycie pod nim koła zapasowego. A w rzeczywistości wcale tak nie jest – bowiem to, jest umieszczone pod podłogą bagażnika, w dodatku jest to tak zwana “dojazdówka”.
I można się z tego trochę pośmiać, ale generalnie Torres dzięki temu wygląda bardzo poważnie. Nadwozie ma 4.7 metra długości, co czyni go sporym samochodem. Kanciasty kształt nadwozia sugeruje też dużą przestrzeń wewnątrz. Czy tak jest w istocie?
Przestronnie, wygodnie i trochę Premium, ale sprzed kilku lat.
Pierwsze wrażenie po zajęciu miejsca za kierownicą Torresa to – po pierwsze wysoka pozycja, po drugie dobra widoczność. To za sprawą nisko umieszczonego kokpitu, dzięki temu zza kierownicy rozpościera się perspektywa na dużą i prostą połać maski, ze wspomnianymi uchwytami w narożnikach.
Bezpośrednio za kierownicą znajduje się ekran wyświetlający podstawowe dane. W kokpicie są jeszcze dwa wyświetlacze – górny obsługuje multimedia, ustawienia samochodu i nawigację, a poniższy służy do ustawienia wentylacji i klimatyzacji. To jedyne dotykowe powierzchnie. Przyciski na kierownicy i obok głównego monitora są tradycyjnymi “guzikami”. Osobiście, jest to dla mnie zaleta, bowiem wolę takie proste i bardziej funkcjonale rozwiązania, niż nowoczesne panele obsługiwane jedynie dotknięciem. Nie jestem też zwolennikiem “wyścigu zbrojeń” producentów w kwestii kto wciśnie większy ekran w kokpit. I tutaj jest jak dla mnie optymalnie – ani wielkość, ani mnogość funkcji nie rozpraszają kierowcy, ani nie nudzą pasażerów. Trzeba jednak przyznać, że grafika wyświetlaczy wydaje się trochę archaiczna, podobnie jak zastosowanie portów USB A. Z drugiej strony jednak wiele z nas, wciąż używa tego typu kabli do ładowania swoich smartphonów.
Za to każdy doceni przestrzeń i wygodę. SsangYong, mimo, że to koreańska marka, przypomina trochę samochody z Japonii – kierownica, cienka i spłaszczona u górze oraz na dole, pracuje bardzo lekko. Wszystkie guziki, przyciski i klamki podobnie.
Na koniec jeszcze kilka słów o miejscu na ładunek. Bagażnik o pojemności ponad 700 litrów zadowoli nawet wymagających użytkowników, a na pewno jest adekwatny do roli SUV’a!
Prostota konstrukcji!
SsangYong bardzo mocno stawia na niezawodność i pozytywną prostotę swoich konstrukcji. Benzynowy silnik 1.5 ma turbosprężarkę, ale nie wspomaga go żadnej układ ani miękkiej, ani żadnej innej hybrydy. Skrzynia biegów o 6 przełożeniach to poczciwa hydrokientyczna przekładnia, która gładko zmienia biegi. Również zawieszenie to tradycyjna konstrukcja.
Czy to dobrze? Myślę, że tak. SsangYong nie udaje, że tworzy samochód super-sportowy w nadwoziu SUV, ani nie robi z niego off-roader’a.
163 konie mocy wystarczają na sprawne przemieszczanie się tym dużym pojazdem. Opcjonalnie silnik może być wyposażony w fabryczną instalację gazową. To dobre rozwiązanie, bo jednostka 1.5 GDi Turbo nie jest mistrzem oszczędności. Przy mieszanej jeździe należy liczyć się ze zużyciem paliwa pomiędzy 8-10 litrów benzyny. Instalacja LPG nie obniży tego wyniku, ale koszt paliwa już tak. I to znacznie. Dziwić może tylko zastosowanie 50-litrwego zbiornika paliwa w tak dużym samochodzie. Przy spokojnej, płynnej jeździe Torres oferuje zasięg na poziomie 550 kilometrów. Ale w mieście spadnie do około 400 kilometrów.
Z mankamentów, można jeszcze wspomnieć o powolnym działaniu systemu start-stop. Nie jest to uciążliwe, ale po prostu rozwiązania oferowane przez inne marki działają przynajmniej o połowę szybciej.
Tabela danych technicznych
Silnik: typ/pojemność/cylindry/zawory – t.benz/1497/R4/16
Moc maksymalna (KM/obr./min) – 163 /5000
Maks. mom. obr. (Nm/obr./min) – 280/1500-4000
Skrzynia biegów/napęd – aut. 6/4×4
OSIĄGI
Przyspieszenie 0-100 km/h (sek) – ok. 10.5
Prędkość maksymalna (km/h) – 191
WYMIARY I MASA
Dł./szer./wys. (mm) – 4700/1890/1710
Masa własna/ładowność (kg) – 1610/560
Cena – od 139 900 zł (testowany egzemplarz: 205 000 zł)
Naszym zdaniem
SsangYong nie jest marką budżetową, ale zarazem nie aspiruje też do “modnego” segmentu premium. Te koreańskie samochody oferują dokładnie tyle ile potrzeba i robią to w adekwatnej do tego cenie.
Torres, będący średniej wielkości SUV’em, oferuje więcej cech SUV’a niż luksusowe modele tego typu od niemieckich konkurentów! Nie ma tak mocnego silnika, ani luksusowego wyposażenia, za to oferuje przestrzeń – zarówno w kabinie jak i bagażniku. Do tego, jak na SUV’a przystało, ma niemały prześwit, w droższych wersjach napęd na 4 koła i faktyczne możliwości do zjechania z drogi.
Jeśli więc nie musisz popisywać się przed sąsiadami, a potrzebujesz samochodu, który spełnia wymogi bezpieczeństwa, wygody i ekonomii , bez przepłacania za znaczek – to jest to rozwiązanie!
Swoją drogą, przez oryginalność stylistyczną oraz nietuzinkową nazwę, ten samochód naprawdę zwracał na siebie uwagę na ulicy.