Wyjątkowy, unikalny, prawdziwy biały kruk wśród samochodów. Produkowany na specjalne zamówienie pojawił się tylko w 300 egzemplarzach na świecie. Nissan GT-R NISMO, bo o nim mowa, do Trójmiasta trafił niecały rok temu.
GT-R NISMO jest samochodem specyficznym i niezwykle ciekawym. Kiedy pojawił się na trójmiejskich ulicach wzbudził zainteresowanie nie tylko fanów motoryzacji, ale także mediów i „zwykłych” ludzi mijających go na ulicy. Profil Facebookowy „Nissan GT-R NISMO – GO NISMO” śledzi dzisiaj prawie 15 tysięcy użytkowników.
NISMO to jeden z tych samochodów obok których nie przechodzi się obojętnie. Charakterystyczna linia GT-R’a jest w tym wypadku jeszcze bardziej uwydatniona. Jego maksymalna prędkość do 340 km/h i według polskiego właściciela Nissana GT-R NISMO, Michała Heroka jedyną marką, która jest w stanie rywalizować z NISMO na torze jest Porsche.
Nissanowi NISMO, choć wzbudza różne emocje nie można odebrać dwóch rzeczy: męskiego pierwiastka i niesamowitej mocy. Śmiało możemy nazwać go królem przyspieszenia. GT-R w tej wyjątkowej odmianie w zależności od warunków potrzebuje tylko od 2.4 do 2.8 sekundy na przyspieszenie do setki, co daje mu trzecie miejsce zaraz za Porsche 918 Spyder i Bugatti Veyron SuperSport.
Przejażdżka Nissanem GT-R NISMO to coś, co zapamiętuje się na długi czas.
Dlaczego? Bo wcześniej wspomniane przyspieszenie wywołuje radość. Taka zwyczajną, dziecięcą. Podszytą ogromną dawką emocji i adrenaliny. Za tymi doznaniami stoi silnik V6 o pojemności 3.8 litra, generujący moc 600 koni mechanicznych i moment obrotowy wynoszący 652 niutonometrów.
To, co zadziwia w tym samochodzie to komfort jazdy. Wygodne, kubełkowe fotele otulają nas podczas jazdy nie nadwyrężając przy tym kręgosłupów kierowcy i pasażera.
Wiele osób zarzuca mu brak urody. Nam nasuwa się jednak pytanie: czy takie auta jak Nissan GT-R NISMO powinno oceniać się po okładce? Nismo to samochód samiec. Jest wyrazisty, szybki i mocny. Czy zatem w tym przypadku można dyskutować o urodzie?