Mustang, czyli ucieleśnienie amerykańskiego snu o sportowym samochodzie w… elektrycznym wydaniu? Teraz już tak. Ford wprowadza do swojej oferty pierwszy, seryjny, od początku konstruowany jako elektryczny samochód i nazywa go Mustang Mach E. Czy jest to nadużycie legendarnej nazwy czy uzasadniona terminologia? Mieszkańcy Trójmiasta mogli się o tym przekonać osobiście, podczas pierwszej, publicznej prezentacji tego modelu w Polsce – w salonie FordStore Plichta Gdańsk.
Elektryki, mimo wielu zalet i często ponadprzeciętnych osiągów, nie są w większości poważane wśród entuzjastów mocy, dźwięku silnika i spalin, takich jak właśnie użytkownicy Forda Mustanga. Producent z Dearborn zdecydował się jednak użyć tej “marki” do promocji swojego najnowszego, elektrycznego modelu.
Napęd elektryczny w Fordzie był już stosowany. Na wybranych rynkach Europy dostępny był Focus napędzany jedynie prądem. Mustang Mach E to jednak pierwszy seryjny Ford, skonstruowany od podstaw z myślą o elektromobilności. Jak przekonują przedstawiciele producenta, jest to Mustang nowej generacji, który wprowadza markę w nową motoryzacyjną rzeczywistość.
Samochód przybrał kształt modnych w ostatnich latach SUV’ów i Crossoverów. Nadwozie ma 4.7 metra długości, mieści 5 pasażerów i 500 litrów bagażu. W stylistyce nadwozia odnaleźć można tylko kilka nawiązań do kultowego Mustanga. Najbardziej w oczy rzucają się tylne lampy z trzema “pazurami” oraz pas przedni, z charakterystycznym logiem, przednimi reflektorami i zagłębieniem w miejscu zwyczajowego grilla.
Subiektywnie oceniając – Mustang Mach E wydaje się mniejszy niż można to było odczuć z pierwszych zdjęć prasowych. Proporcje nadwozia są typowe dla aut rodzinnych. Stosunkowo nieduża wysokość jak na tego typu samochody nie kontrastuje tu z ponadprzeciętną szerokością. A szkoda, bo przez to samochód nie jest tak “płaski” jak można by tego oczekiwać po Mustangu. Z kolei boczna linia to miks różnych skojarzeń – od Jaguara, po Kię.
Wnętrze także nie ma wiele wspólnego z Mustangiem i prezentuje własny, nowy dla Forda styl. Siedzi się dość wysoko, kabina z przodu zapewnia dużo przestrzeni, ale z tyłu jest już bardziej “kompaktowo”. Materiały użyte do wykończenia są dobrej jakości, a najwięcej uwagi przyciąga ogromny wyświetlacz centralny.
Samochód posiada dwa bagażniki. Jeden, standardowo z tyłu, o pojemności 402 litrów i drugi – pod przednią pokrywą o pojemności około 100 litrów. Ma on, podobnie jak ma to miejsce w Pumie, odpływ, dzięki czemu można przewozić tam mokre przedmioty.
To o czym trzeba wspomnieć, to głupie rozwiązanie z klamkami. Tych, właściwie tu nie ma. Zamiast tego, na każdym słupku jest elektryczny przycisk, który po naciśnięciu uchyla drzwi – no około 10 cm. Następnie ręcznie trzeba je odciągnąć – z przodu służą do tego małe “uszka”, z tyłu… trzeba już kombinować i wkładać palce, tam gdzie wolelibyście tego uniknąć. Krótko mówiąc – skomplikowanie prostej czynności do granic absurdu. O usterkowości tego rozwiązania i całkowitym braku funkcjonalności nie wspominając. Wystarczy wyobrazić sobie torby z zakupami w rękach (najpierw palcem wcisnąć przycisk, a potem całą dłonią odciągać drzwi), albo mroźny poranek i lód na przycisku, który najprawdopodobniej uniemożliwi otwarcie.
To co najważniejsze, czyli napęd jest z kolei skomplikowany do opisania. Mnogość wersji powoduje, że handlowcy mają czym zawojować klienta. Napęd może być przekazywany na tył lub na cztery koła. Do wyboru są dwie wielkości baterii i uzależniona od nich moc od 258 do 337 KM. Do tego topowy, bodaj najciekawszy, wariant GT, który dopiero pojawi się w ofercie, o mocy 465 KM. Zaoferuje on przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 3.7 sekundy.
Według danych producenta, zasięg Mustanga Mach E w wersji RWD z większą baterią wynosić ma 610 km. Nawet jeśli w realnych warunkach ten wynik wyniesie 450 km to i tak będzie nieźle i znacznie powyżej tego co oferują teoretyczni konkurenci. W przypadku wersji podstawowych deklarowany zasięg to 450 km (RWD) i 420 km (AWD). Czas ładowania Ford podaje w na tyle skomplikowany sposób, że można wnioskować, że nie ma tu rewelacji.
I tak:
- tradycyjne domowe gniazdko elektryczne 230V – godzina ładowania zwiększa zasięg o 10-15 km.
- Ładowarka Ford Wallbox – jedna godzina ładowania samochodu daje ok 48 km zasięgu.
- Gniazdo przemysłowe – jeśli chcesz z niego skorzystać, użyj specjalnego przewodu 3-stykowego dołączonego do samochodu. Każda godzina ładowania zwiększa zasięg o ok 30 km.
- Stacja ładowania (prąd zmienny, moc 10-20 kW) – jedna godzina ładowania gwarantuje przejechanie ponad 30 km.
- Stacja szybkiego ładowania (prąd stały, moc 50-100 kW) – jedna godzina ładowania gwarantuje przejechanie około 160 km.
- Stacja szybkiego ładowania o dużej mocy (prąd stały, moc 150 kW lub więcej) – jedna godzina ładowania gwarantuje przejechanie około 320 km.
Oficjalne, polskie ceny Mustanga Mach E dopiero poznamy, ale nieoficjalnie mówi się o kwocie otwierającej cennik wynoszącej 220-230 tys. zł. Premierowa edycja First Edition kosztować będzie trochę ponad 300 tys. zł, a topowy wariant GT od ok. 320 000 zł.
Pierwsze egzemplarze do jazd testowych przyjadą do trójmiejskich salonów Forda w maju 2021 roku. Wówczas będzie szansa przekonać się czy Mustang Mach E to tylko marketingowe wykorzystanie nazwy, czy może samochód zaskoczy swoimi właściwościami jezdnymi.